niedziela, 27 grudnia 2009

Mea culpa części Piąta

No dobra, przeceniłem siebie na dzisiaj. Po prostu trochę mnie zmęczyła Ankara, a za moment znowu spadam na miasto. Bo właśnie w niej siedzę teraz. Ale tak już z młodymi ludźmi bywa, że im sie na wojaże zbiera bardzo łatwo.

Tymczasem więc mogę powiedzieć tak: Jutro pojawia się notka o tym, jak spędza się Święta w Turcji w wykonaniu Eramusowym, a pojutrze właśnie Istanbul. Chyba rozbiję go na trzy części, bo jest o czym pisać. No i muszę również napisać o tym, czego nie należy pisać. W międzyczasie spodziewajcie się wpisu z Ankary. Nowy Rok spędzajcie w ciemności, mrozie i spokoju, tak jak i ja, czyli szału się wtedy nie spodziewajcie ;).

A. I mam zlecenie. Na gwałt potrzebuję trochę pięknej literatury sklecić. Nosi mnie, bo sobie obiecuję, że coś ładnego i nie związanego z blogiem napiszę. Rzuć więc słowem, albo dwoma. Niczego więcej w dosłownym tego słowa znaczeniu, dobry czytelniku, mi nie potrzeba. Jeno natchnienia. A nuż powstanie coś w zbliżeniu do dawno popełnionego, acz nieoficjalnie ponoć docenionego Małża.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz