sobota, 26 grudnia 2009

Ledwo człowiek przyjechał...

... a już seksu od niego chcą.


***


Jest sobie 23.12, godzina 2.00 czasu GMT+2. Siedzę sobie w toalecie w domu moich gospodarzy w Antalyi. W pewnym momencie słyszę pukanie do drzwi. Jeszcze nie toaletowych moich. Czuję jednak, że to jedynie kwestia krótkiej chwili.

I oto przeczucie mnie nie zawodzi. Dobijają się do drzwi. "Sorry!" krzyczę. Podziałało, mimo, że w odruchu z polska powiedziałem. I się oddaliło zagrożenie.

Wychodzę. Mężczyzna strachowi w oczy zagląda. Idę więc po schodach na drugie piętro. I patrzę na wcale ładne oczy... 

- O heeeeej!

.... szkoda, że takie pijane.

W ciągu minuty dowiedziałem się, że:

- jest Turczynką,

- ma ochotę na seks ze mną,

- jestem bardzo atrakcyjny

- ma ochotę na seks ze mną; zaraz,

- bardzo jej się siku chciało

- lubi kanapy...

Niestety, wpadła tylko na sisi, i musiała się szybciutko zwinąć. Ale wróciła po godzinie niecałej. Tym razem było gorzej, bo:

1. chłopak z nią dzisiaj zerwał...

2. ...w jej urodziny.

Lamenty, płacze, wydzwanianie do chłopa, w międzyczasie wizyta w kiblu na więcej sisi, trochę BLE! do toalety, poprawianie makijażu, więcej wydzwaniania, więcej załamania...

Ale tak już ten naród ma. Wszystek emocji oddać potrafią z godną podziwu sztucznością, która wygląda wręcz naturalnie. Gniew czy smutek, radość czy ekstaza, żal tudzież tęsknota - na naszym polskim emocjonalnym podwórku tego się nie spotka, bo w porównaniu do Turków, jesteśmy bardzo powściągliwi w swoich uczuć, potrzeb, marzeń, rozterek; w wyrażaniu siebie.

I to jest na swój sposób również piękne.

1 komentarz: